Mimo zachodzących na szeroką skalę zmian kulturowych, autorytet pozostaje jednym z kluczowych elementów skutecznego wychowania. Bez niego nie jest możliwe ani posłuszeństwo dzieci, ani uzyskanie trwałych efektów wychowawczych.

 „Dlaczego moje dziecko jest nieposłuszne? Czemu ignoruje moje rady? Jak to się stało, że odrzuca wartości, które staramy się mu przekazywać?” – to pytania, które coraz częściej zadają sobie rodzice, a zwłaszcza rodzice dorastających dzieci. W ich głosie wyczuć można zarówno gorycz, jak i poczucie bezradności: „Jaki błąd popełniliśmy? Czy można to jeszcze naprawić?” Wprawdzie przypadek każdej rodziny jest nieco inny, niewątpliwie jednak znaczna część problemów zawartych w powyższych pytaniach wynika z braku umiejętności budowania rzeczywistego autorytetu rodziców w oczach dzieci.

Wielu dorosłych uważa bowiem autorytet za coś, co w sposób oczywisty przysługuje im z samego tytułu bycia rodzicami. Tymczasem ten rodzaj autorytetu sprawdza się tylko w pierwszych latach życia dziecka. Potem jego siła nieuchronnie spada i w pewnym momencie nie wystarcza już wydawanie dziecku jedynie konkretnych poleceń. Musimy w coraz większym stopniu umieć uzasadnić nasze wymagania – uwzględniając przy tym wolność dziecka – i budować ten typ autorytetu, którego poziom jest zależny od nas samych i który nie musi ulegać osłabieniu w miarę dorastania naszych dzieci. Autorytet ten określa się czasami jako prestiż lub też autorytet prestiżu. Polega on, ogólnie rzecz ujmując, na tym, że dziecko postrzega swoich rodziców jako osoby wartościowe, wiarygodne i spójne wewnętrznie.

 Wczesne początki

Niewątpliwie pewną pułapkę w tej dziedzinie stanowi fakt, że choć największe problemy skupione wokół kwestii autorytetu uwidaczniają się najjaskrawiej w okresie dorastania dzieci, to jego budowanie trzeba zacząć już od pierwszych lat życia. To właśnie w tym czasie nadarza się wyjątkowo wiele okazji sprzyjających budowaniu (lub rujnowaniu) rodzicielskiego autorytetu. Wyobraźmy sobie na przykład, że prosimy dziecko o posprzątanie klocków po skończonej zabawie, tymczasem ono ma akurat zupełnie inne plany i z tego powodu zanosi się na ostrą konfrontację. My tymczasem jesteśmy mocno zmęczeni po powrocie z pracy i najchętniej odpuścilibyśmy sobie tę potyczkę. Jeżeli jednak mimo wszystkich tych trudności nie zrezygnujemy z naszego wymagania i skłonimy dziecko do posłuszeństwa, odniesiemy drobne lecz niezwykle cenne zwycięstwo, dokładając tym samym małą cegiełkę do gmachu naszego rodzicielskiego autorytetu.

Jeśli natomiast dzieje się inaczej, wówczas nasz autorytet słabnie, a dziecko stopniowo przyzwyczaja się do tego, że może być nieposłuszne i nie ponosi za to żadnych konsekwencji. W ten sposób uzyskuje wprawdzie chwilowe i złudne poczucie wolności, lecz jednocześnie staje się coraz bardziej zagubione, ponieważ rodzice nie stanowią dla niego mocnego i jednoznacznego punktu oparcia. Kiedy więc kilkanaście lat później młoda dziewczyna chce np. wyjechać z nieodpowiednim towarzystwem na kilkudniową wycieczkę i realizuje swój pomysł mimo protestów rodziców, to nie dzieje się tak z tego powodu, że „w tym wieku wszystkie dzieci są nieposłuszne”, lecz dlatego, że rodzice zaniedbali budowanie swojego autorytetu od najwcześniejszych lat jej życia.

 Konsekwencja

Błąd polegający na braku konsekwencji w wychowaniu to zjawisko o tyle interesujące, że jest to jeden z tych tematów, co do których niemal wszyscy wypowiadają się z niespotykaną jednomyślnością: „Konsekwencja jest w wychowaniu niezbędna!”. Co więcej, bycie konsekwentnymi nie wymaga przecież od nas żadnych nadzwyczajnych umiejętności ani też szczególnej „wiedzy tajemnej”. Najczęściej zdarza się, że rodzice rezygnują z różnych wymagań po prostu dlatego, że najzwyczajniej w świecie w danym momencie nie chce im się o nie walczyć, albo też nie podejmują głębszej refleksji nad tym, czego i z jakiego powodu powinni wymagać od swojego dziecka, i w związku z tym często zmieniają zdanie. Nierzadko zresztą są przy tym głęboko przekonani, że chodzi o sprawy zbyt małej wagi, by miały one jakikolwiek wpływ na całokształt wychowania. Jakie bowiem znaczenie może mieć np. fakt, iż odstępujemy od nałożonej wcześniej kary w postaci zakazu oglądania telewizji, ponieważ dziecko błaga nas i obiecuje, że już więcej nie będzie? Tymczasem rezygnowanie z raz wyznaczonej kary lub jej zmniejszanie, podobnie jak nierealistyczne groźby, a z drugiej strony również niedotrzymywanie składanych dzieciom obietnic, powoduje, że nasz autorytet słabnie w zawrotnym tempie.

 Własny przykład – spójność wewnętrzna

Największą trudność i przeszkodę w zachowaniu konsekwencji stanowi chyba fakt, że zmusza ona rodziców do tego, by wymagali również – a może nawet przede wszystkim – od samych siebie. Pragnienie bycia konsekwentnym wiąże się zarówno z koniecznością wytrwałości i dyscypliny wewnętrznej, by nie zmieniać zdania mimo piętrzących się trudności, jak i z koniecznością dawania dzieciom przykładu własnym postępowaniem. I w tym momencie dochodzimy do kolejnego kluczowego momentu w procesie budowania autorytetu, jakim jest właśnie przykład. Nie na darmo mówi się, że Ojciec Przykład jest najlepszym kaznodzieją i przekonuje lepiej niż najbardziej kwieciste „kazania”. Jeśli tata będzie wymagał od dzieci, żeby jadły wszystkie potrawy, a sam będzie wybrzydzał przy każdym posiłku, to z pewnością nie zbuduje w ten sposób swojego autorytetu i wizerunku osoby spójnej wewnętrznie. To samo dotyczy wymagania porządku w pokojach i rzeczach dzieci, podczas gdy sypialnia rodziców wygląda jak po przejściu trąby powietrznej.

 Spójność postaw rodziców

W jednym z komiksów z popularnej w naszej młodości serii: „Tytus, Romek i A’tomek” jest scena, w której Tytus i Romek próbują wspólnie wykuć jakiś przedmiot z żelaza. „Jakoś nie wychodzi mi ta siekiera” – mówi Romek, „A mnie miecz.” – odpowiada Tytus. Trochę podobnie wygląda nieraz współpraca rodziców w procesie wychowania dzieci – oboje są w ten proces mocno zaangażowani, ale w pewnym momencie może okazać się, że nie uzgodnili między sobą, jaki efekt końcowy chcą osiągnąć i jakie metody mają ich do niego doprowadzić. Tymczasem spójna postawa obojga rodziców jest ogromnie ważna i to zarówno dla budowania poczucia bezpieczeństwa u dziecka, jak i dla budowania autorytetu rodziców. Tak więc aby można było mówić o silnym autorytecie rodziców, musi to być ich autorytet jako pary osób działających wspólnie, a nie po prostu suma liczonych osobno autorytetów mamy i taty.

 Przykłady błędnego pojmowania autorytetu

Przy korzystaniu z autorytetu niektórzy rodzice popełniają poważne błędy, które w istotny sposób go wypaczają. Wydaje się, że najczęściej można zaobserwować jeden z opisanych poniżej błędów:

paternalizm polega na przesadnym chronieniu dzieci przed „złym światem” i grożącymi zewsząd niebezpieczeństwami, co może prowadzić do niszczenia ich inicjatywy i tłumienia wolności. Dzieci takich rodziców zostają pozbawione poczucia bezpieczeństwa, a co za tym idzie umiejętności podejmowania decyzji i brania odpowiedzialności za siebie i innych.

autorytaryzm to ciągłe wydawanie poleceń bez gotowości do najmniejszych nawet ustępstw i bez uwzględniania indywidualności danego dziecka. Rodzice autorytarni są często chłodni i stawiają wymagania na zasadzie: „zrób to, bo ja tak mówię”, nie widząc najmniejszej potrzeby ich tłumaczenia czy uzasadniania. Ich dzieci są grzeczne tylko w obecności rodziców-żandarmów. Często wyrastają z nich ludzie dwulicowi, którym w relacjach z innymi brakuje szczerości i jednoznaczności.

permisywizm – w tym przypadku rodzice nie rozumieją, że korzystanie z autorytetu jest ich prawem i obowiązkiem. Mimo że „mają dzieci”, nie czują się tak naprawdę odpowiedzialni za ich wychowanie (ich życiowe motta, to: „róbta, co chceta” i „jakoś to będzie”). Taki styl wychowania (jeśli można tu w ogóle użyć tego słowa) kształtuje ludzi nie posiadających wewnętrznego kodeksu moralnego, zagubionych i nie potrafiących zrozumieć i przyjąć podstawowych wartości.

– leseferyzm – tacy rodzice pozwalają, lub wręcz zachęcają swoje dzieci do ulegania wszelkim zachciankom. W rezultacie stają się one niejako ofiarami otaczających je okoliczności i oddziałujących na nie bodźców, co sieje w ich psychice prawdziwe spustoszenie i prowadzi do życiowej katastrofy.

 Podsumowanie

Nie dajmy się więc zwieść „prorokom”, głoszącym zmierzch wszelkich autorytetów. Nie wdając się tu w dyskusję na temat innych Autorytetów i „autorytetów”, należy zdecydowanie stwierdzić, że autorytet rodziców jest dzisiaj nadal zarówno możliwy, jak i konieczny. Jest możliwy, ponieważ, jak widać z naszych rozważań, potrafimy, korzystając z własnego rozsądku i rad innych, wskazać zasady, które pomagają budować autorytet, a ich przestrzeganie zależy przede wszystkim od naszego wysiłku. Poza tym nie możemy zapominać, że Pan Bóg, od którego pochodzi życie i rodzicielstwo, nie wymaga od nas rzeczy niemożliwych, a relacja między rodzicami a dziećmi oparta na autorytecie wynika z prawa naturalnego. Jednocześnie pielęgnowanie i umacnianie tego autorytetu jest czymś koniecznym, bo w dzisiejszym świecie, w którym dzieci otrzymują od najmłodszych lat taką masę komunikatów, nierzadko ze sobą sprzecznych, a często wiodących je na manowce, autorytet rodziców, który stanowi dla nich stały punkt oparcia i wskazuje bezpieczną drogę, potrzebny jest nawet bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.

 Anna i Janusz Wardakowie są rodzicami dziewięciorga dzieci w wieku 1,5-19 lat oraz moderatorami i liderami Akademii Familijnej.

 

Źródła:

–        kursy Akademii Familijnej „Pierwsze kroki” i „Pierwsze litery”

–        „Wymagać żeby wychowywać”, Eusebio Ferrer Hortet, wyd. Apostolicum

–        „Zwyczajne problemy dzieci w wieku 6 – 12 lat”, Teresa Artola Gonzaléz, wyd. Apostolicum

–        „Wychowywać dziś”, Fernando Corominas, wyd. Apostolicum

 

  Co buduje autorytet?

  1. jasność zasad obowiązujących w rodzinie
  2. konsekwencja w egzekwowaniu zasad
  3. widoczna dla dzieci zgodność rodziców w kwestiach dotyczących wychowania
  4. wymaganie posłuszeństwa już od pierwszych lat życia

Artykuł pochodzi ze strony: www.wardakowie.pl