Nauka oszczędności oznacza przedstawienie naszemu dziecku prostych i prawdziwych kryteriów, dzięki którym oceniamy konieczność dokonania jakiegoś zakupu. Rozsądne gospodarowanie odnosi się nie tylko do pieniędzy, ale także do czasu, sił itp.
Kiedy dziecko dorasta jest mu zazwyczaj trudno zachować tę cechę, ponieważ jego zmysły i upodobania otwierają się jak wachlarz, odkrywając przed nim nieznany dotąd świat.
Nieuniknione narodziny potrzeby intymności i narastające pragnienie, żeby zachowywać się jak dorośli, będą wiodły nasze dziecko do naśladowania typowych zachowań, które charakteryzują współczesne społeczeństwo i uchodzą za najwłaściwsze.
Jednak niektóre propozycje, na jakie natykamy się w filmach, reklamach, telewizji itd. bombardują nas dokładnie takim zachowaniem, jakiego absolutnie nie popieramy, na przykład konsumpcjonizmem.
Jeśli chcemy nauczyć nasze dzieci oszczędności, sami jako rodzice musimy dawać dzieciom przykład naszym własnym zachowaniem. Powinniśmy się stosować do zasad, których nauczamy.
Oszczędność, podobnie jak inne cnoty, powinna być obecna w naszej rodzinie od zawsze. Dobrze jest, kiedy dzieci od małego przyzwyczajają się do określonego sposobu planowania wydatków. Na przykład:
– spytajmy, czy ta rzecz jest nam rzeczywiście niezbędna?
– jaka jest proporcja między pracą, którą muszę wykonać, a ceną rzeczy, którą chcę kupić?
Jeśli nie robiliśmy takiego planowania w naszym rodzinny domu, kiedy dzieci były małe (tłumacząc im wszystko na ich poziomie) nie oczekujmy, że kiedy wejdą w wiek młodzieńczy, zrozumieją nasze nauki, że należy być rozsądnym i kontrolować wydatki. W takim wypadku uczenie oszczędności powinno polegać na przekazaniu dziecku wiedzy, jak wydawać pieniądze, którymi dysponuje.
Dzieci krok po kroku muszą uczyć się doceniać wartość rzeczy materialnych, które je otaczają i szanować wartość pieniędzy. Nauka wydawania pieniędzy wymaga czasu.
Nie powinniśmy pozwolić na to, by oszczędzały swoje pieniążki tylko na zaspokojenie własnych zachcianek.
Już od szóstego, siódmego roku życia, a w niektórych wypadkach nawet wcześniej, należy dawać im pieniądze, żeby same zapłaciły za gumę do żucia, albo jakiś inny drobiazg, który jest dla nich.
Nauczą się w ten sposób, że za rzeczy, które dają w sklepie trzeba zapłacić. Pieniądze nie są celem, tylko środkiem niezbędnym do życia. Zdobywają je rodzice dzięki swojej pracy. Kiedy dziecko ma trzynaście, czternaście lat powinno już być przygotowane do zarządzania własną “pensją”. Dla większości dzieci najlepszy wiek to 15 lat. Im większa odpowiedzialność spoczywa na dziecku, tym dłuższy może być czas w jakim będzie dysponowało pieniędzmi. Jaką kwotą? Niedużą. Najlepiej, żebyśmy ustalili jej wysokość razem z dzieckiem.
Dzieci powinny otrzymywać mniej pieniędzy niż tego pragną. Nie jest to nasze widzimisię. Chodzi o to, żeby nauczyły się wybierać najważniejsze ze swoich potrzeb, pragnień czy zachcianek. Wiele razy będziemy musieli im pomóc, ale nie mogą odnosić wrażenia, że to zaprogramowaliśmy i my decydujemy o tym, na co mają wydać swoje pieniądze.
Przyznana kwota nie może też być za mała, bo wtedy nie uda im się nic zaoszczędzić. Warto na przykład uczyć dzieci planowania wydatków na rodzinne prezenty – takie rzeczy trzeba zawsze planować z wyprzedzeniem. Jeśli nic im nie zostanie nie będziemy mogli ich uczyć hojności wobec innych. Wskazane jest, żeby od małego dzieci brały udział w akcjach charytatywnych, kampaniach pomocy dla jakiegoś biednego kraju, w dawaniu małej choćby ofiary pieniężnej podczas mszy św. itd..
Pieniądze nie stanowią celu same w sobie, służą czemuś konkretnemu, przy czym nigdy nie powinien to być nasz kaprys. Nauka oszczędności nie może być nauką egoizmu. Dzieci nie powinny oszczędzać pieniędzy tylko po to, żeby później spełniać swoje zachcianki. Powinny także mieć na uwadze potrzeby całej rodziny.
13 – 14 letnie dziecko powinno być wprowadzone (bez niepotrzebnych szczegółów) w sytuację finansową swojej rodziny. Ważne wydatki powinno się omawiać na rodzinnym forum. W ten sposób dzieci uczą się odpowiedzialności, czują się bardziej zaangażowane w rzeczywiste decyzje rodziców. Dom to przecież nie hotel i wszyscy razem ponosimy odpowiedzialność za jego rozwój.