winner1Moja córka pewnego dnia wróciła do domu zapłakana. Brała udział w zawodach sportowych i przegrała mecz w ćwierćfinale. Pamiętam, jak ciężko ćwiczyła, dlatego ta przegrana stała się dla niej porażająca. Była zniechęcona, mówiła o zmarnowanym czasie i powiedziała, że już nigdy więcej nie weźmie udziału w żadnych zawodach.

Tak trudne wyzwanie pojawia się, kiedy najmniej tego oczekujemy. Ból spowodowany porażką jest bardzo dotkliwy, zwłaszcza, gdy wynik znacząco różni się od oczekiwań. Mamy jednak wybór i kontrolę nad tym jak zareagujemy. Moja córka postanowiła zareagować negatywnie, co doprowadziło ją do załamania.

Teraz przyszła kolej na mnie, czyli udzielenie wsparcia córce w tej „beznadziejnej” sytuacji. Podziękowałam jej za zaufanie do mnie i zachęciłem ją, żeby wypłakała się i wyrzuciła z siebie wszystkie frustracje. Po tym czasie była wreszcie gotowa rozmawiać.

Okazało się, że w pierwszej rundzie dzielnie przechodziła przez stosunkowo łatwe etapy i czuła się pewna. Gdy jednak dotarła do ćwierćfinału, spotkała się z trudnościami. Traciła dużo punktów i była naprawdę rozczarowana swoim występem.

Odniosłem jej opowieść do wielu znakomitych życiorysów; sportowców, którzy przegrali więcej walk niż wygrali. Niemniej w każdej przegranej, z którą się spotkali, także wynieśli zwycięstwo, gdyż próbowali się czegoś nauczyć. Na przykład zastanawiali się czy stosowali odpowiednią strategię? Czy nie doszacowali siły przeciwnika? A może nie ćwiczyli wystarczająco dużo? Te pytania i dalsza autodiagnoza dostarczyły wielu cennych wskazówek pomocnych do następnej gry. Oni znacznie zwiększyli swoje szanse na zwycięstwo w kolejnych zawodach, ucząc się na błędach i stratach.

Następnie wspomniałem córce, że te zasady funkcjonują także poza boiskiem, w naszym codziennym życiu. Nie zawsze otrzymamy to, czego chcemy. Zawsze będzie ktoś lepszy, szybszy i silniejszy od nas. Ale to nie znaczy, że zostajemy w tyle. Po prostu oznacza to, że musimy spróbować ponownie, po przeanalizowaniu i wyciągnięciu wniosków z naszych porażek. Przypomniałem mojej córce, że nie chodzi o to, aby wygrać wszystko, ale o to, żeby starać się wygrać w odpowiednim momencie. Życie jest jak maraton i w przyszłości będzie wiele szans pod warunkiem, że nie przestaniemy biec.

Zwycięzcy nigdy nie rezygnują, a ci którzy zrezygnowali nigdy nie wygrywają. Naszym obowiązkiem jest przypominanie dzieciom, że czasami nie jest źle coś stracić czy przegrać. Życie jest pełne wyzwań w szkole i poza szkolną łąwką. Musimy być wrażliwi na uczucia naszych dzieci i często odgrywać rolę cheerleaderki, kiedy tego wymaga sytuacja.

Unikajmy chęci tonowania dziecięcych uczuć za pomocą szybkiego komentarza. Zamiast tego poświęćmy trochę czasu na wyjaśnienie rzeczy we właściwym momencie, kiedy emocje już opadną. Upewnijmy się także, że dzieci korzystają z kolejnej lekcji życia, której na imię porażka. Jeśli tak jest, zawsze będą zwycięzcami pomimo przegranej gry.

Zaid Mohamad

Źródło: http://www.nst.com.my