wodaMądry ojciec – ten, który odnosi się do dzieci z serdeczną asertywnością – planuje wspólnie z żoną, jakich lekcji odpowiedzialności należy udzielić dzieciom w konkretnych sytuacjach. To bardzo ważne! Im dokładniej przemyślisz to zawczasu, tym łatwiej wprowadzić je będzie do rodzinnego arsenału i tym spokojniej oraz bardziej harmonijnie będą współpracować ze sobą rodzice, radząc sobie ze złym postępowaniem dzieci.
Ta racjonalna struktura pozwala ominąć – a przynajmniej zminimalizować – problem, który trapi wiele nieskutecznych rodzin, zwłaszcza tych, których członkami są nastolatki, a którym są nieprzemyślane kary wymierzone w gniewie, często zbyt surowe w stosunku do wagi przewinienia, których jedynym skutkiem jest urażenie dziecka, które myśli wówczas: To nie fair!
Pamiętaj: możesz być surowy, a przy tym efektywny, w stosunku do normalnie funkcjonujących dzieci wtedy i tylko wtedy, kiedy widzą one, że ze wszystkich sił starasz się być wobec nich sprawiedliwy.
Poniżej chcę zaproponować ci rozsądne ramy skutecznego napominania dzieci, kiedy postępują one niewłaściwie. Zasady te zbudowane zostały na doświadczeniach strategów wojskowych. Generałowie, którzy starannie wybierali przed bitwą teren starcia, zazwyczaj wygrywali: Hannibal pod Kannami, Wellington pod Waterloo, Lee pod Fredericksburgiem, Eisenhower w Normandii.
Sam wyznaczaj pole bitwy. Nie rozpraszaj zasobów, napominając dzieci za każdym razem, kiedy zrobią coś złego. Jeśli zamierzasz tak robić, lepiej od razu zapisz się na przymiarkę kaftanu bezpieczeństwa.
Zamiast tego proponuję ci wyznaczenie trzech poziomów złego zachowania i zaplanowanie odpowiedniej reakcji na każdy z nich. Są to – w kolejności od najmniej do najbardziej poważnego:
Po pierwsze: drobne wykroczenia. Do tej kategorii należą niewielkie przewinienia, błędy wynikające z braku życiowego doświadczenia, braku refleksji, lekkomyślności czy impulsywności, np.: wnoszenie błota do domu, głośne zachowanie, rzucanie rzeczami w domu, zapominanie (faktyczne, nie udawane) o obowiązkach domowych, nieodkładanie rzeczy na miejsce. Dzieci prędzej czy później wyrosną z robienia tych rzeczy. Te kwestie wymagają szybkiej, lecz delikatnej interwencji, a czasem po prostu niezwracania na nie uwagi. To jak kontrola jakości w fabryce, kiedy sprawdzasz co którąś próbkę. Nie musisz za każdym razem poprawiać najdrobniejszej pomyłki – inaczej oszalejesz.
Po drugie: poważne wykroczenia. Zaliczamy do nich te przypadki, w których naruszane są prawa innych, w szczególności rodzeństwa: obrażanie, przezywanie, zabieranie rzeczy bez pozwolenia, agresja fizyczna, odmawianie przeprosin lub ich przyjęcia, przeklinanie i inne podobne przypadki rażącego pogwałcenia zasad. O ile możesz czasem przymknąć oko na kwestie należące do pierwszej kategorii, w drugiej, praktycznie za każdym razem, musisz odwołać się do napomnienia odnoszącego się do naruszenia zasad sprawiedliwości i miłości.
Nie zapominaj, że karcąc dziecko, kiedy zachowuje się niesprawiedliwie lub narusza prawa innych ludzi, kształtujesz jego sumienie i poczucie moralności na całe życie. Przygotowujesz grunt pod to, jak później będzie traktowało współmałżonka, własne dzieci i współpracowników. Stawka jest naprawdę duża, więc nie odpuszczaj i nie poddawaj się.
Po trzecie: przestępstwa. Do tej kategorii należą poważne wykroczenia, zachowania zagrażające dobru dziecka (teraz lub w przyszłości) i za każdym razem należy mu się za to bardzo surowa kara. Można powiedzieć, że dziecku powinien niemalże zawalić się dach na głowę.

W przypadku najmłodszych dzieci chodzi oczywiście o to, co zagraża im fizycznie: zachowania typu zabawy zapałkami, wybiegania na ulicę, wkładania przedmiotów do kontaktu. Kara powinna być natychmiastowa, a dziecko powinno ją dobrze zapamiętać. Chyba wszyscy rodzice, nawet ci o najbardziej pacyfistycznym nastawieniu, reagują tu w podobny sposób.
Równie niebezpieczne są zachowania, które zagrażają dobru dziecka w przyszłości, w dorosłym życiu – zachowania, które naruszają podstawowe pojęcia prawowitego autorytetu, osobistej integralności i prawości.

Za każdy z poniższych postępków należy się natychmiastowa, surowa kara:
● Okazywanie ci braku szacunku, wyzywanie, uderzenie, podnoszenie na ciebie głosu w gniewie.
● Próba podważania twojego autorytetu: mówienie „nie” albo innego rodzaju odmowa posłuszeństwa wobec twoich nakazów, albo też celowe „zapominanie” o nich. Dotyczy to również mniej poważnych kwestii, zwłaszcza po tym, jak udzieliłeś dziecku ostrzeżenia. Jeśli, dajmy na to, każesz dziecku posprzątać, a ono odmawia lub idzie sobie, w grę wchodzi już nie tylko porządek – stawką staje się twój autorytet. Nie możesz pozwolić sobie na coś takiego!
● Świadome kłamstwo, zwłaszcza kiedy dziecko przyrzekło powiedzieć prawdę. (Więcej na ten temat powiem później).
Te trzy obszary są kluczowe dla dobra twojego dziecka. Wszystko, czego chcesz nauczyć swoje dzieci, zależy od tego, czy szanują ciebie, twój autorytet i swoje własne słowo. Jeśli to utracisz, utracisz też swoje dzieci.

Żeby użyć porównania: twoje uparte trzymanie się tych podstawowych zasad jest jak władza sądownicza. Brak szacunku dla autorytetu rodzica jest jak obraza sądu, a świadome kłamstwo – jak krzywoprzysięstwo.

Sam dobrze wiesz, że nasz system sądowniczy bierze pod uwagę możliwość złagodzenia większości kar poprzez apelację – ale nie w przypadku krzywoprzysięstwa. To przestępstwo nigdy nie uchodzi na sucho. Dlaczego? Ponieważ sądy nie byłyby w stanie funkcjonować bez szacunku ludzi do ich autorytetu i bez traktowania poważnie mówienia prawdy pod przysięgą. Inaczej mogłyby w ogóle przestać istnieć.

Tak samo dzieje się w twojej rodzinie. Ani ty, ani twoja żona nie możecie efektywnie radzić sobie z dziećmi – formować ich sumień ani nawet ich pouczać – jeśli nie szanują one waszego autorytetu, a także obowiązku mówienia prawdy i dotrzymywania słowa.

Muszę w tym miejscu dodać, że nieskuteczni rodzice zwykle popadają w jedną z dwóch skrajności. Albo są zbyt surowi, albo zbyt pobłażliwi. Rodzice „kontrolujący” traktują wszystkie uchybienia jak poważne przestępstwa, a pobłażliwi – nawet poważne przestępstwa traktują jak drobne wykroczenia. Nastoletnie dzieci rodziców-tyranów stają się zbuntowane albo skryte. Z kolei nastoletnim dzieciom słabych rodziców często brakuje samokontroli. Ponieważ nigdy nie czuły nad sobą kontroli rodzicielskiej, nie nauczyły się kontrolować same siebie – więc teraz życie wymyka im się z rąk.

Fragment książki: James B. Stenson, „Ojciec  strażnik rodziny”