Pięknem życia ludzkiego jest służba drugiemu człowiekowi. Rozumieją to doskonale lekarze, pielęgniarki, przedstawiciele zawodów, w których służba potrzebującemu jest samą istotą danej profesji. Jednak każda wykonywana praca, czy to na placu budowy, gdzie powstają autostrady, czy to w zaciszu laboratorium, gdzie czyni się naukowe badania, przy biurku nauczyciela poprawiającego zadania domowe, na teatralnej scenie, przy wywozie śmieci, czy na halach fabryki włókienniczej, w każdym miejscu praca jednego człowieka jest służbą drugiemu i jako taka powinna być wykonywana. Służbę najlepiej rozumieją rodzice, gdy na świat przychodzi nowa istota i trzeba budzić się wielokrotnie w nocy, aby ją pielęgnować. Jest to namacalny obraz ukazujący, że na ziemi nie żyjemy dla siebie. Ten fakt należy sobie nieustannie uświadamiać w czasach gdy egoizm nazywany jest dbaniem o siebie, lenistwo uważa się za asertywność, a bycie singlem postrzega się jako wyraz wolności. Każdy rodzic pragnie aby dzieci osiągnęły życiowy sukces, ale szczególną troską rodziców powinno być takie wychowanie dzieci, aby częścią tego sukcesu była umiejętność i chęć, a wręcz radość ze służby innym. Żeby tak się stało, należy zacząć już od ich najmłodszych lat ćwiczyć wolę i umiejętności społeczne.

Piękne, wykształcone, zdrowe i bogate?

Niestety słowo „służba” jest trochę mało popularne, a wspomniane wyżej zawody służebne często traktowane mało prestiżowo. Na szczęście słyszymy je w kontekście „służby mundurowej”, „służby harcerskiej”, co przypomina nam, że bez służby innych byłoby nam bardzo trudno żyć.  Musimy sobie uświadomić, że człowiek, który robi coś dla innych jest szczęśliwszy od egoisty i że naszym celem nie powinno być wychowanie dzieci, aby były w przyszłości piękne, wykształcone, zdrowe i bogate, ale żeby przede wszystkim były szczęśliwe.  Zwracając się do dzieci przywróćmy do naszego języka zachętę: „bądź usłużny”. Niech zapytanie „czym mogę służyć?” nie kojarzy nam się jedynie z restauracją, a będzie używane na co dzień w naszych relacjach rodzinnych. 

Photo by Christian Hermann on Unsplash

Herbata dla mamy i holowanie 

Jak zawsze w procesie wychowania najwięcej owoców przynosi dobry przykład. Dzieci, które widzą rodziców świadczących sobie wzajemnie drobne przysługi w naturalny sposób zaczną ich naśladować. Do sposobu funkcjonowania rodziny wszyscy łatwo się przyzwyczajają i nie zauważają, że czynności rodziców są wykonywane w postawie służby wobec innych. Wszyscy wiedzą, że tata w sobotę robi zakupy, a mama gotuje obiad. Aby te posługi zostały zauważone przez dzieci, warto jest wzajemnie sobie za nie dziękować. 

Dzieci chłoną obrazy, zapamiętują że tata przynosi zmęczonej mamie herbatę, a mama odrywa się od jakiegoś zajęcia, żeby wyprasować pilnie potrzebną tacie koszulę. Takie chwile, których zapewne jest bardzo wiele w naszym rodzinnym życiu czynią nas szczęśliwymi, a dzieciom pokazują, jaką radość przynosi służba innym. Niech dzieci odkryją, że pomoc innym jest wyrazem miłości. 

Także pomoc, którą świadczymy chorej sąsiadce, gotując dla niej obiad, ubogiej rodzinie, biorąc udział w zbiórce pieniężnej, czy nieznanemu kierowcy, holując jego popsute auto do najbliższego warsztatu będzie pięknym przykładem, że żyjemy z innymi i dla innych. 

Rodzice zaangażowani w działalność społeczną, charytatywną są dla dzieci przykładem, że każdy może i powinien wychodzić poza swoje potrzeby i szukać potrzebujących.  

Ucząc służby innym warto zrobić jakiś plan, a nie jedynie działać spontanicznie. Oczywiście jednorazowa akcja robienia paczek na misje jest bardzo ważna, ale bardziej skuteczne jest działanie systemowe, powtarzające się, a nawet ciągłe. 

Pomagać każdy może

Koniecznym elementem wdrażania dzieci do służby, jest przydzielenie im konkretnych zadań do wykonania. Często zdajemy sobie sprawę, że dzieci powinny mieć swoje obowiązki i bardzo byśmy chcieli aby pilnie je spełniały. Jednak nie potrafimy nie tylko wymagać wykonywania określonych zadań ani egzekwować braku ich wykonania. Nie potrafimy również ustalić tych zadań, czy zakomunikować o nich dzieciom. Opóźnianie decyzji w tej dziedzinie tłumaczymy tym, że dziecko „musi się uczyć” i „ma sprzątać na swoim biurku”. To przecież wiele. Oczywiście, że ważnym obowiązkiem dziecka jest nauka.  Jednak nie będzie ono w przyszłości szczęśliwe, nawet jeśli stanie się geniuszem informatycznym, mózgiem naukowym czy wybitnym pisarzem, jeśli tego co robi, nie będzie robiło dla drugiego człowieka, nie będzie umiało służyć swoimi umiejętnościami, zdolnościami, wiedzą innym.  

Dlatego ważne jest, aby w zestawie dziecięcych obowiązków oprócz wspomnianej wyżej nauki, czy prac wokół siebie takich, jak sprzątanie własnego kąta, ścielenie łóżka czy zanoszenie ubrań do prania, były zadania, które dzieci wykonują dla dobra wspólnego. Tylko wtedy znajdą satysfakcję z pracy dla innych, gdy zaczną ten trud podejmować.  

Temat domowych obowiązków rodzice powinni najpierw omówić ze sobą, a następnie przedstawić dzieciom. W przypadku starszych dzieci można naradzić się wspólnie, w jaki sposób podzielić się  zadaniami. Jedno z dzieci może przygotować stosowną tabelę, w której będą one zapisane, jeśli są przydzielane rotacyjnie. Obowiązki mogą być najróżniejsze, od najprostszych, jakim jest ustawianie butów w przedpokoju, poprzez wszelkie prace porządkowe takie, jak zamiatanie, mycie podłóg, odkurzanie, pilnowanie porządku w szafkach, wieszanie i zdejmowanie prania, zmywanie naczyń czy ładowanie i rozładowywanie zmywarki,  aż do trudniejszych, jak gotowanie obiadu, pieczenie ciast czy robienie zakupów. Rodzaj obowiązków zależy od wieku dziecka, wielkości rodziny, stylu życia. Zawsze jednak jest wiele rzeczy do zrobienia. Każdy, nawet najmłodszy może mieć swoje zadania.  2-latki mogą sprzątać zabawki, ustawiać buciki, przynieść do stołu koszyczek do chleba. Z kolei 3 – latki zasadniczo są małymi egoistami i często mówią „nie”, więc dla nich proste domowe obowiązki nie muszą być pracą, a jedynie dobrą zabawą.  Natomiast dzieci 5 – letnie już wchodzą w okres zauważania potrzeb innych. Z nimi warto rozmawiać  o tym, jak ważna jest nasza pomoc drugiemu, współdziałanie, dbanie o pozostałych członków rodziny poprzez wykonywanie swojego zadania. Dzieci w wieku 7-11 lat widzą z łatwością potrzeby innych, troszczą się, współczują, sprawia im radość niesienie pomocy – szkoda byłoby przegapić ten okres.  

Rodzice powinni zdawać sobie sprawę, że w samej istocie wykonania obowiązków nie leży sam efekt końcowy: pięknie umyte okna, czy perfekcyjnie starte kurze. Istotą jest to, aby dziecko nauczyło się pracować dla dobra wspólnego. Jeżeli jest w stanie poprawić jakość swojej pracy – warto je do tego zachęcać i tego wymagać. Nie odbierajmy jednak mu zadania tylko dlatego, że denerwują nas dziecięce niedociągnięcia. 

W motywowaniu dzieci do pracy bardzo pomaga gdy każdy z domowników ma swoje obowiązki, również tata. Ochocze wypełnianie obowiązków przez rodziców zachęca dzieci do działania.       

Z „obowiązku” czy z miłości

Oczywiście służba innym może osiągać różny poziom zaangażowania. Pierwszy poziom to taki, gdy dziecko wykonuje jakąś czynność tylko dlatego, że rodzic każe tę czynność wykonać, i że niewykonanie łączy się z dotkliwymi konsekwencjami. W takim przypadku dziecko często zapomina, że jest to jego obowiązek, wykonuje go niechętnie, niedbale, w dodatku narzekając i czując się bardzo nieszczęśliwe. Tak się dzieje z dziećmi, które nie były przyzwyczajone od maleństwa do pomocy i zostały nagle przez rodziców „zagonione” do pracy, którą kiedyś wykonywał ktoś inny. Na szczęście etap takiego podejścia do przydzielonych zadań mija, jeśli rodzice przetrzymają najtrudniejszy okres i nadal będą konsekwentnie wymagać wykonywania zadań. 

Photo by CDC on Unsplash

Drugi poziom, to taki, w którym dziecko wykonuje jakąś czynność, ponieważ poważnie podchodzi do wymagań rodziców.  Zadanie jest zapisane na tablicy korkowej w kuchni obok zadań rodzeństwa, dziecko ma poczucie, że wykonywanie tych zadań jest częścią życia rodzinnego i chce się ze swojego obowiązku wywiązać.  Nie obraża się i choć nie ma w zwyczaju wykraczać poza przypisane zadanie, to jednak przykłada się mniej lub bardziej sumiennie i zasadniczo nie ma z tym problemu.

Trzeci poziom podejścia do obowiązków najbardziej oczekiwany przez rodziców to taki, w którym dzieci spełniają swoje zadania chętnie, ciesząc się, że w ten sposób pomagają innym, a nawet często starają się wybiegać poza ustalone obowiązki, sami zauważają kiedy ktoś potrzebuje pomocy, kiedy można sprawić komuś radość. Mówi się wtedy, że potrafią już zrobić coś „same z siebie”. Posprzątają kuchnię, poskładają ubrania dla rodzeństwa i odniosą do szafek, przygotują dla wszystkich ciasto – niespodziankę, bo chcą innym pomóc, aby innym było miło.

Warto pomyśleć na jakim etapie/ poziomie jesteśmy z naszymi dziećmi?  Może dopiero na zerowym, gdyż jeszcze nasze dzieci nie mają obowiązków. Warto nadrobić zaległości, skorzystać z rozpoczęcia nowego roku kalendarzowego czy szkolnego, a nawet z nowego miesiąca, aby zrobić plan działań w naszym domu. 

Od czego zacząć?

Jeśli jeszcze nie mieliśmy w zwyczaju dzielić się obowiązkami, możemy spróbować zacząć od wyjątkowych okoliczności, na przykład zbliżających się świąt. Dzieci zdają sobie sprawę, że jest wiele kątów do posprzątania, wiele potraw do przygotowania, wiele zadań do wykonania. Możemy większość z nich spisać, a następnie zapytać dzieci w czym chciałyby nam pomóc. Rozdzielimy między domowników zadania, ustalimy „czas akcji” i wszyscy jednocześnie, jak wielka drużyna zabierzemy się do pracy. Taka „akcja” może stać się dobrą zabawą, a efekt w postaci posuniętych świątecznych spraw murowany!

Wzory do naśladowania

Ucząc dzieci służby drugiemu człowiekowi w rodzinie przygotowujemy je do przyszłej służby  społeczeństwu, narodowi.

W przypadku najmłodszych możemy zwracać uwagę na służbę innym w bajkach. Czytając „Czerwonego kapturka” naszym pociechom nie skupiajmy się na morale „nie rozmawiaj z nieznajomym”, a raczej zauważmy, że mała dziewczynka, mimo niebezpieczeństw szła do babci, bo babcia potrzebowała pomocy. 

Ucząc dzieci życia dla innych starszym warto podsuwać dobre lektury opowiadające o ludziach, którzy byli wielcy nie dlatego, że zdobyli tytuł Miss, Puchar Świata czy Oskara, ale tacy, którzy poświęcili się dla innych.  Możemy zapoznać dzieci z bohaterami, którzy narażając życie chronili życie innych, czy wręcz oddawali życie za drugiego człowieka. Przykładów mamy wiele i nie tylko wśród żołnierzy poległych za Ojczyznę. Takie lektury będą również i nauką dla nas, że tacy wielcy, jak Matka Teresa z Kalkuty,  św. Maksymilian Kolbe, czy Stanisława Leszczyńska musieli od swoich rodziców nauczyć się miłości dla drugiego człowieka. Jest wiele ludzi, którzy łączyli swoje pasje z pragnieniem pomocy innym, wykorzystywali swą wiedzę, aby zakładać szkoły, ośrodki pomocy, a majątki przeznaczali na rozwój szlachetnych inicjatyw, czy ofiarowywali je Ojczyźnie dla pożytku przyszłych pokoleń.

Wdzięczność uszczęśliwia ludzi

 Z umiejętnością służby ściśle jest powiązana wdzięczność. Dzieci, które czynią wysiłek na rzecz innych uczą się być wdzięcznym drugiemu człowiekowi za otrzymaną pomoc. Dzieci wykonujące na co dzień  obowiązki na rzecz innych łatwiej zauważą zapracowaną mamę, utrudzonego tatę, potrzebujące pomocy rodzeństwo. Będą też umiały dziękować. Wdzięczność jest cechą, która uszczęśliwia ludzi.  Egoista nie potrafi kochać, zawsze chce otrzymywać, gdyż kocha tylko samego siebie. Nie potrafi być wdzięczny ani wielkoduszny. Kiedy coś daje, czyni to z wyrachowaniem licząc na możliwy zysk. Nie potrafi dawać nie oczekując niczego w zamian. Jest często niezadowolony. Rodzice pragną mieć zadowolone, uśmiechnięte, szczęśliwe dzieci, dlatego warto wychowywać je w duchu służby. 

W pięknych słowach wdzięczności zwracał się do swojej matki Sługa Boży Kardynał August Hlond, Prymas Polski, w swoich zapiskach: „Otwarłaś przed nami szeroko drogę do szczęścia, boś nas wychowała nie do pieszczot i wygód, lecz do hartu i pracy, nauczyłaś nas kochać obowiązek, a powinność spełniać poważnie i ochoczo.” Oby każde z dzieci mogło powiedzieć tak o swoich rodzicach.  

Anna Murawska

Projekt dofinansowany ze środków Pełnomocnika Rządu ds. Polityki Demograficznej