Patrząc na postęp w dziejach ludzkości wydaje się, że w dziedzinie komunikacji zrobiliśmy o wiele więcej niż kiedykolwiek byliśmy w stanie sobie wyobrazić. W 1245 roku Papież Innocenty IV wysłał Jana del Carpine i Benedykta Polaka aby zawieźli list do władcy Mongołów, nawołujący do pokoju i zgody. Podróż z Wrocławia, skąd wyruszał Benedykt Polak trwała 106 dni. Dziś, kiedy chcemy przekazać informację do odległych miejsc świata, dociera ona po kilku sekundach.
Kod kulturowy
W relacjach międzyludzkich samo przekazanie informacji, to jeszcze nie komunikacja. To najwyżej wysłanie „komunikatu”. Słowo komunikacja pochodzi od łacińskiego słowa communicatio, które oznacza łączność lub rozmowę. Komunikowanie się między ludźmi to wymiana czy przekazanie informacji, ale też zdolność do odbioru tej informacji, a właściwie do dobrego wzajemnego zrozumienia osób komunikujących się. Komunikować możemy się za pomocą znaków, sygnałów, formy pisanej czy rysowanej (listy papierowe, maile, sms-y, wpisy na portalach społecznościowych, symbole, rysunki, emotikonki itp.) ale przede wszystkim za pomocą rozmowy. W przypadku rozmowy komunikację dzielimy na werbalną i niewerbalną. Werbalna to język (słowa), niewerbalna to ton głosu, ilość decybeli, gesty, mimika, kontakt wzrokowy, dotyk itp. O jakości ostatecznego porozumienia decyduje nie tylko użycie kodu zrozumiałego dla nadawcy, jak i odbiorcy, (tzn. znajomość tego samego języka, kodu kulturowego np. fraz literackich, gestów środowiskowych itd.) ale wiele różnych czynników, takich jak na przykład czas i miejsce rozmowy. Niestety pojawiają się bariery komunikacyjne, które utrudniają porozumienie.
Mowa ciała a treść
Ciekawym jest to, że według badań naukowych na odbiór naszych wypowiedzi w ponad pięćdziesięciu procentach wpływa mowa ciała i nasz wygląd, w ponad trzydziestu procentach brzmienie głosu, natomiast znaczenie treści jest zaledwie kilkuprocentowe. Zaskakujące wyniki powinny nas mobilizować przede wszystkim do spójności naszej komunikacji werbalnej i niewerbalnej, gdyż w przypadku rozbieżności między nimi, odbiorca „odczyta” komunikat niewerbalny, który często lekceważymy, skupiając się na doborze słów.
Zawsze oczywiście zrozumienie intencji komunikującego wymaga procesu intelektualnego u odbiorcy, ale często wpływ na poznanie intencji ma również to, czy komunikujący przekazuje swój komunikat w przejrzysty sposób, np. bez zalewu słów.

Photo by Christin Hume on Unsplash
Stworzeni dla siebie
Szczególnej uwagi wymaga komunikacja między małżonkami. Wszak to z mężem i żoną jesteśmy związani na całe życie, mamy za zadanie sobie wzajemnie pomagać stawać się lepszymi, świadczyć dobro i czynić szczęśliwymi. Ze współmałżonkiem dzielimy dom, wspólne troski o rodzinę, starania o dobre wychowanie dzieci. Wszystko to sprawia, że współmałżonek powinien być osobą, z którą jesteśmy w najdoskonalszym porozumieniu. Co ciekawe w narzeczeństwie dogadywaliśmy się znakomicie. Różnice płci, charakteru, upodobań przyciągały nas do siebie i czyniły ciekawszymi. Wchodząc w życie małżeńskie byliśmy przekonani, że jesteśmy stworzeni dla siebie i nic nie zakłóci dobrego porozumienia, jakie jest między nami. W miarę upływu lat poznaliśmy się bliżej, więc wydawałoby się, że powinniśmy coraz lepiej się rozumieć. Niestety często tak nie jest i kiedy pojawiają się trudności zawodowe, finansowe, zdrowotne czy problemy wychowawcze albo różnice zdań np. co do relacji z teściami okazuje się, że komunikacja w naszym małżeństwie szwankuje.
Zdarza się również, że wydaje nam się, że komunikujemy się ze sobą, tymczasem jedno ze współmałżonków zaczyna odczuwać brak zrozumienia czy samotność.
Chcieć to móc
Podstawową sprawą we wzajemnym komunikowaniu się jest wola obu stron. Trzeba przede wszystkim chcieć się skomunikować. Byłoby dziwne gdybyśmy nie chcieli, wszak wybraliśmy tę jedyną osobę spośród wielu, z którą zapragnęliśmy dzielić życie. Czasami nam się wydaje, że małżeństwo to życie razem, tymczasem my żyjemy nie tylko razem, ze sobą, ale przede wszystkim dla siebie na wzajem.
Pobraliśmy się nie dlatego, że „kochaliśmy się”. Wzięliśmy ślub ponieważ „postanowiliśmy, że będziemy się kochać” do końca życia. To była nasza wolna decyzja. I choć towarzyszyły tej decyzji uczucia, to jednak nie na uczuciach bazuje nasza więź, a na naszej woli. Chcemy walczyć o naszą wzajemną miłość i nad nią pracować.
Dom nasz czy wynajmowany
Żadne porównanie nie jest idealne, ale można małżeństwo traktować jak dom, który jest nasz, i w którym będziemy mieszkać przez całe życie. Dom taki jest przedmiotem naszej nieustannej troski, upiększamy go, polepszamy jego funkcjonalność, lubimy w nim przebywać, a gdy tylko coś się popsuje, szybko naprawiamy usterkę, aby się nie powiększała. Małżeństwo pielęgnowane z troską rozwija się, rozkwita. Jeśli małżeństwo traktujemy, jak dom wynajmowany, z którego nie jesteśmy zadowoleni, w którym jesteśmy tylko na jakiś czas, a ewentualne usterki uznajemy za problem właścicieli, a nie nasz, wtedy to, co się psuje, ulega coraz większemu zniszczeniu i dom niepielęgnowany podupada. Tak też się dzieje z naszym związkiem, jeśli mamy do małżeństwa niewłaściwe podejście. Małżeństwo, o które nie dbamy, niszczeje.
Komunikacja małżeństwie nie jest celem sama w sobie, a jedynie środkiem do wzajemnego zrozumienia i do budowania naszego małżeństwa. To nie technika służąca do lepszego zorganizowania życia. Znając doskonale zasady komunikacji międzyludzkiej, jeśli w małżeństwie nie komunikujemy miłości – to sama komunikacja traci sens.

Photo by Victor He on Unsplash
Poziom windy czy poziom poezji
W relacjach międzyludzkich komunikacja może być na różnym poziomie. Najprostszy, najniższy poziom komunikowania się to tzw. „poziom windy”. W windzie nie musimy znać rozmówcy, by powiedzieć „dzień dobry”, a nawet ponarzekać na pogodę. Możemy nawet uzyskać pełne porozumienie, ale niestety tylko „na poziomie windy”. Taka komunikacja, wraz z wszelkimi formami grzecznościowymi jest konieczna w małżeństwie, ale nie jest wystarczająca.
Drugi poziom komunikowania się można nazwać „poziomem lodówki”. To na lodówce często przywieszamy karteczki z informacją, o której godzinie należy odebrać dziecko z zajęć tanecznych, co trzeba kupić na obiad i gdzie leży paczka dla sąsiadów. Skrótowy przekaz jest zupełnie wystarczający aby porozumieć się w dziedzinie logistyki, jednak nie może stać się jedyną formą komunikacji między członkami rodziny.
Poziom trzeci jest „poziomem dyskusji” w telewizyjnym czy radiowym programie publicystycznym. Zakładamy, że jest to dyskusja kulturalna. Podczas takiego programu rozmówcy wymieniają się poglądami na dany temat, przekonują do swoich racji. Wyrażają swoje myśli i opinie formułując zdania zaczynające się od słów: „uważam, że”, „w mojej opinii” itd. Czynią to osoby, które być może spotkały się po raz pierwszy w życiu i choć po zakończeniu programu wiedzą o sobie wiele, to jednak gdyby małżeństwo zatrzymało się na wzajemnym komunikowaniu swoich racji i wyrażaniu opinii (bardzo ważnym zresztą), to jednak nie moglibyśmy powiedzieć, że ci małżonkowie potrafią się świetnie porozumieć.
Kolejny poziom nazwiemy umownie „poziomem poezji” To wyższy poziom, na którym mówimy o swoich emocjach, odczuciach. Poeci swoje tęsknoty i euforie wyrażają poprzez zapisane strofy. Najbliżsi przyjaciele potrafią godzinami zwierzać się sobie ze swoich emocji, przeżyć, wstydu, strachu czy entuzjazmu. Taki poziom komunikowania się jest niezbędny w każdym małżeństwie i bardzo źle się dzieje, gdy żona potrafi o swoich uczuciach rozmawiać ze swoją matką albo koleżanką, a nie potrafi z mężem. Panom jest zwykle trudniej wyrażać swoje emocje, stąd wzajemne porozumienie wymaga pracy obojga. Jednak i ten poziom nie jest wystarczającym dla małżeńskiego porozumienia.
Porozumienie „bez słów”
W małżeństwie powinniśmy dążyć do wyjątkowego porozumienia, takiego, które obejmuje wszystkie poziomy, a dodatkowo wzbija się jeszcze ponad nie. Wzajemna uprzejmość z pierwszego poziomu jest wyrazem szacunku i nieustannej dbałości o siebie. Dobra komunikacja dotycząca praktycznych działań w życiu, pomaga nam zorganizować życie rodzinne, tak aby każdy czuł się w swoich zadaniach bezpiecznie i chętnie służył drugiemu. Częsta wymiana opinii i poglądów między małżonkami, potwierdza, że jesteśmy zainteresowani swoimi przemyśleniami, że możemy się uczyć wzajemnie od siebie, wreszcie pozwala na wypracowanie jednolitych zasad wychowawczych, koniecznych do prawidłowego prowadzenia naszych dzieci. Szczere wyrażanie swoich uczuć sprawia, że uczymy się rozumieć wzajemnie nasze emocje, uczymy się nie ranić, nie przynosić zawodu, nie zaniedbywać swoich potrzeb. Dbając o każdy z wymienionych poziomów możemy osiągnąć pełnię „intymnego porozumienia”, czyli wznieść się na najwyższy poziom komunikacji zarezerwowany tylko i wyłącznie dla małżonków. Porozumienie to świadczy o tym, że wsłuchujemy się w siebie, wyprzedzamy myśli współmałżonka, rozumiemy i akceptujemy oczekiwania. Miłość komunikujemy werbalnie, fizycznie i duchowo. Kiedy jesteśmy w sytuacji, gdy nie mamy możliwości aby się skontaktować, działamy tak, jakbyśmy byli po rozmowie ze współmałżonkiem, bo wiemy, jakiego rozwiązania by oczekiwał i wiemy, że jest to nasze wspólne rozwiązanie. Nazywa się to „porozumieniem bez słów” i zapewne wszyscy żyjący w małżeństwie o takim porozumieniu marzą. Rozmawiając z małżeństwami z wieloletnim stażem przekonujemy się, że takie zjednoczenie, choć wymaga pracy, jest jak najbardziej możliwe.
Projekt dofinansowany ze środków Pełnomocnika Rządu ds. Polityki Demograficznej