Być może już niejednokrotnie próbowaliśmy wprowadzić do naszego życia rodzinnego wspólne posiłki. Z żalem stwierdzamy, że nam się to nie udało. Może jednak teraz jest dobra okazja aby spróbować jeszcze raz. Czego unikać, aby tym razem nam się udało, a wspólne biesiadowanie stało się nawykiem, bez którego zarówno my jak i nasze dzieci nie potrafimy żyć.
Nie posiadamy stołu
Jeśli w naszej przestrzeni domowej nie ma mebla, przy którym może zasiąść rodzina, trudno się dziwić, że nie wychodzi nam zorganizowanie wspólnych posiłków. I nie można do stołów zaliczyć niskich tzw. jamników, które mogą służyć jedynie do postawienia filiżanki przy kanapie, czy lad barowych. Trzeba dokonać zakupu normalnego tradycyjnego stołu na czterech porządnych nogach, wokół którego można postawić normalne krzesła po jednym dla każdego członka rodziny.
Każdy je o innej porze
Nie damy rady spotykać się na rodzinne posiłki jeśli każdy będzie jadał o innej porze. To do rodziców należy ustalenie najbardziej odpowiedniej pory na obiad czy kolację. Bierzemy pod uwagę czas naszej pracy i powroty ze szkoły dzieci. Trudno jest zaplanować, aby były to trzy posiłki w ciągu dnia, ale zadbajmy, aby minimum jeden był w czasie najbardziej optymalnym dla wszystkich. W niektórych rodzinach może to być śniadanie, gdyż inaczej nie pozwala czas pracy i zajęć. Ale nawet śniadanie, jeżeli będzie o stałej porze i będą w nim uczestniczyć wszyscy członkowie rodziny stanie się naszym najcenniejszym spotkaniem w ciągu dnia.
Jedzenie poza rodzinnym stołem
Jeśli pozwalamy na to, aby ugotowany obiad był przez dzieci czy rodziców wynoszony do pokoi, przed telewizor, przed komputer, czy konsolę – sprawiamy, że nigdy nie uda nam się zebrać rodziny do wspólnego stołu, bo każdy będzie miał zawsze ważniejsze sprawy do zrobienia. Warto wprowadzić zasadę, że nie je się poza miejscem do tego przeznaczonym i wtedy w naturalny sposób, ci którzy są głodni będą gromadzić się w miejscu, który przeznaczymy na jadalnię.

Photo by Sander Dalhuisen on Unsplash
Kłótnie i upominania
Jeżeli nasze spotkanie przy stole staje się okazją do wypominania innym ich błędów, np. do rozliczenia semestralnego dzieci po wywiadówce, czy do omówienia zaniedbań związanych z porządkiem i obowiązkami domowymi, do strofowania na odcinku kultury osobistej – takie spotkania nie będą cieszyły, a wręcz odrzucały. Członkowie rodziny nie będą chcieli w nich uczestniczyć. Nie warto marnować tego czasu na upomnienia, które lepiej stosować w cztery oczy.
Pusta lodówka
Jeśli żywimy się zasadniczo poza domem, dzieci w szkołach, a rodzice w pracy, a niedzielny obiad spędzamy u dziadków lub (o zgrozo!) w galeriach handlowych wtedy w naszej spiżarni i lodówce nie ma produktów, z których moglibyśmy przygotowywać posiłki. Warto zmienić trochę funkcjonowanie domu, tak aby to, co jest ważne, czyli spotkanie rodzinne, miało swoje miejsce.
Złe przyzwyczajenia
Być może nie przyzwyczailiśmy dzieci od najmłodszych lat do jedzenia razem. W takiej sytuacji możemy spotkać się z trudnościami, aby doprowadzić do regularnych wspólnych posiłków . Można próbować dojść do celu małymi kroczkami. Jeśli nigdy nie jemy razem zacznijmy od posiłków świątecznych czy niedzielnych. Później ustalmy jeden czy dwa dni w tygodniu, kiedy wydaje nam się, że jest realne abyśmy wszyscy byli w domu i mogli przeznaczyć czas na wspólną biesiadę. Jeśli nam się uda przynajmniej trochę, wtedy pokusimy się o więcej. Zasmakowanie w rodzinnym biesiadowaniu sprawi, że wszyscy będą szukać okazji aby ze sobą przebywać.
Brak wspólnej rozmowy
Rafael Pich, założyciel Akademii Familijnej miał 16 dzieci. Kiedy było ich jedynie dwanaścioro zauważył, że ich rodzinne spotkania przy stole nie są efektywne. Przyczyną było to, że dzieci siedząc przy długim na 12 osób stole rozmawiały ze sobą albo przekrzykując się przez całą długość stołu, albo jedynie z sąsiadem po prawej czy lewej stronie. Nie udawało się poprowadzić wspólnej rozmowy. Wtedy postanowił zamówić stół okrągły, taki, przy którym zmieściliby się wszyscy wokół, który zresztą kilka lat później powiększał. Dzięki temu, ze rodzina siedziała wokół okrągłego stołu, każdy widział każdego a wszyscy mogli prowadzić jedną rozmowę. Dzięki tej zmianie stół stał się wyjątkowym miejscem w ich rodzinie.
Obiady nieczwartkowe
Nie warto podczas posiłków skupiać się na ocenie i omawianiu potraw. Taka tematyka świadczy o najniższym poziomie kultury rozmowy. Są tacy, którzy wprawdzie nie rozmawiają o jedzeniu, ale nie przestają zajmować się rzeczami materialnymi, wspominają udane bądź nie udane zakupy, dzielą się radością ze złapanych okazji czy napotkanych promocji, omawiają właściwości nowo nabytych produktów. Również prymitywne jest rozmawianie o ludziach, które sprowadza się często do obmawiania innych. Takie tematy budzą naszą ciekawość, ale nie rozwijają zainteresowań. O kulturze rozmowy można mówić dopiero, gdy rozmawiamy o ideach, wydarzeniach czy myślach. Król Stanisław Poniatowski podczas słynnych Obiadów Czwartkowych zapraszał wybitnych twórców kultury i zachęcał do dyskusji nad jej rozwojem. W naszym rodzinnym domu nie zawsze będziemy mogli wspiąć się na takie wyżyny, ale unikając najbardziej prymitywnej tematyki, uczymy z naturalnością uczymy dzieci, co w życiu jest ważne, i czemu warto poświęcać swój czas.
Czasami drobne rzeczy przeszkadzają nam w drodze we właściwym kierunku. Kiedy je poprawimy, będzie nam łatwiej osiągnąć cel.
Projekt dofinansowany ze środków Pełnomocnika Rządu ds. Polityki Demograficznej