– Co teraz robisz?

– Nic, siedzę w domu — mówi do koleżanki kobieta zajmująca się trójką dzieci i domem.

– Czy twoja żona pracuje?

– Nie, no co ty, nie pracuje: siedzi w domu z dziećmi –  rozmawiają między sobą mężowie.

Pomysł na życie

Przytoczone powyżej dialogi pokazują, że mimo przemian społecznych zachodzących w ciągu ostatnich lat, mimo świadomej polityki społecznej i demograficznej promującej rodzicielstwo, doceniające macierzyństwo, zwłaszcza matek wielodzietnych, wciąż mniej lub bardziej świadomie praca kobiety w domu postrzegana jest jako zajęcie mniej wartościowe, w pewnym sensie „zastępcze” albo przeznaczone dla kobiet, które nie mają żadnego lepszego pomysłu na życie. Ta skomplikowana i wymagająca praca często niesłusznie określana jest mianem przysłowiowego „nicnierobienia” bądź uważana za swoistą „przerwę w życiorysie”, wymuszoną przez życiowe okoliczności.

Zajmowanie się domem i rodziną bywa też nieraz postrzegane jako swoisty wyrok, który dla dobra sprawy kobieta musi odsiedzieć, by po kilku latach, gdy odchowa już dzieci, wyfrunąć na zasłużoną wolność i wreszcie zaczerpnąć powietrza pełną piersią. A co z tymi spośród nas, którym zajmowanie się rodziną (nierzadko liczną) oraz prowadzenie domu (często całkiem sporego) wydaje się najodpowiedniejszą ścieżką rozwoju osobistego i  najlepszym pomysłem na życie?

No cóż, trzeba się uodpornić i nauczyć puszczać mimo uszu komentarze dotyczące marnowania sobie życia i całkowitego zaniku ambicji (l po co ona właściwie kończyła studia?). Następnie warto na spokojnie zastanowić się przez chwilę nad tym, jakie role w rzeczywistości odgrywa kobieta zajmująca się domem i jak wieloma kompetencjami i umiejętnościami musi się przy tym wykazywać. Myślę, że wiele osób będzie tu naprawdę zaskoczonych, bo okazuje się, że jest ich tak wiele, iż trudno jest znaleźć podobne przykłady w pracy poza domem.

Photo by Kelsey Dody on Unsplash

Kariera i dzieci

Wielka różnorodność zadań związanych z zarządzaniem domem i życiem rodziny wyraźnie odróżnia tę pracę np. od biurowej monotonii. Warto w tym miejscu postawić sobie kolejne pytanie, a mianowicie: czy jedyna możliwa do zaakceptowania alternatywa brzmi: „najpierw kariera, później dzieci” albo: „kariera i dzieci jednocześnie”? A może równie dobrą ścieżką osobistej kariery dla wielu kobiet może być kolejność: „najpierw dzieci i rodzina, a później praca” albo po prostu: „rodzina i dzieci jako moja praca?”.

Jedną z wartości najbardziej cenionych we współczesnym świecie jest wolność jednostki — i zapewne jest to podejście słuszne,   gdyż nie będąc wolnym, człowiek nie jest w stanie ani kochać, ani w pełni rozwijać swojej osobowości. Dobrze by się więc stało, gdyby w kwestii wyboru hierarchii wartości i kolejności pomiędzy rodziną a karierą zawodową kobiety również dysponowały rzeczywistą wolnością i mogły podejmować różne decyzje, nie będąc poddawanymi presji ani w aspekcie ekonomicznym, ani społecznym.

Wydaje się jednak, niestety, że obecnie w tej dziedzinie próbuje się narzucić określony i to, paradoksalnie, męski — punkt widzenia. Zgodnie z nim kobieta realizuje się w pełni tylko w pracy zawodowej, a praca w domu i opieka nad dziećmi ograniczają ją, marnują jej zdolności, czy wręcz ogłupiają. Nie bez znaczenia wydaje się fakt, że ulegając wpływom zjawiska określanego mianem „ekonomizmu”, za wartościowe uważa się jedynie te prace, za które przysługuje wynagrodzenie finansowe, a zajęcia niepłatne uznawane są – konsekwentnie – za mało wartościowe. Poza tym często podkreśla się (i w wielu przypadkach tak niestety jest – wiele kobiet spotyka się ze strony pracodawców z presją, aby nie rodziły kolejnych dzieci, a po ich urodzeniu, aby jak najszybciej wracały do pracy) jak bardzo  wycofanie się z pracy zawodowej na okres wychowania dzieci zaburza tzw. ścieżkę kariery, czy wręcz uniemożliwia powrót do pracy na poprzednich warunkach. Zgodnie z takim podejściem najlepiej więc jest, aby kobieta — jeśli już zdecyduje się na dziecko wróciła jak najszybciej do pracy, oddając malucha pod opiekę babci, opiekunki lub do żłobka.

Pani domu — to brzmi dumnie!

Czy czas spędzany przez kobietę w domu musi być stracony z punktu widzenia zawodowego? Niekoniecznie! Po pierwsze, wiele zajęć wykonywanych w domu pomaga kobiecie rozwijać umiejętności przydatne jej również w pracy zawodowej, takie jak zarządzanie ludźmi, zarządzanie finansami, planowanie czasu własnego i innych. Po drugie, pobyt w domu nie musi oznaczać zupełnej bierności zawodowej. Wiele kobiet, zwłaszcza bardziej doświadczonych matek, potrafi połączyć zajęcia domowe ze studiami podyplomowymi, lekturą prasy fachowej czy pracami ze swojej dziedziny, które można wykonywać w domu. Teraz w okresie pandemii i rozpowszechnienia się w związku z tym pracy zdalnej wiele kobiet doświadcza zresztą na co dzień tego, że po pierwszej fali zaskoczenia, oszołomienia i nierzadko paniki, udało im się uruchomić w sobie nowe pokłady pomysłowości i elastyczności, a przy tym umiejętności planowania, dyscypliny i delegowania zadań tak, że coraz sprawniej radzą sobie z godzeniem wielu wyzwań związanych z organizacją własnej pracy, nauki dzieci i zadań związanych z prowadzeniem domu.

A co z tymi kobietami, które wcale nie doświadczają palącej potrzeby „wyjścia z domu” i realizowania się w wyuczonej niegdyś specjalności? Czy ich życie jest stracone, a wykształcenie — niepotrzebne i zmarnowane? Warto zastanowić się, czym w istocie jest wychowywanie dzieci. Jest ono przecież formowaniem młodych osób, przyszłych pracowników i obywateli. W pośredni sposób jest również kształtowaniem ich karier zawodowych i życia rodzinnego — czyli ich postawy życiowej. Można skonfrontować to z przeciętnym zakresem obowiązków i stopniem odpowiedzialności pracownika zatrudnionego w jakiejś firmie czy instytucji. Okaże się wtedy, że wcale nie jest oczywista odpowiedź na pytanie, jaki rodzaj „działalności zawodowej” powinniśmy uznać za ważniejszy i bardziej pożyteczny np. z punktu widzenia społecznego.

Photo by Standsome Worklifestyle on Unsplash

Kobieta, która pracuje w domu i wychowuje dzieci to jednocześnie:

  • menedżer, który potrafi kierować zespołem i rozdzielać zadania, ustalać zasady i priorytety, planować wyjazdy i wycieczki, zachęcać i motywować do pracy, zarządzać różnego typu projektami itd.
  • psycholog, który musi znać cechy osobowości wszystkich członków zespołu-rodziny, trafnie oceniać ich możliwości i umiejętności, potrzeby, talenty, mocne i słabe strony itp.
  • negocjator rozwiązujący pojawiające się konflikty, pomagający stronom osiągnąć kompromis i wypełnić jego warunki itp.
  • lekarz, który zna kilkanaście rodzajów kaszlu, umie odróżnić prawdziwy ból brzucha od niechęci do pójścia do szkoły, zwykłą wysypkę od ospy i zdecydować o domowych sposobach leczenia, zanim będzie możliwa lub konieczna wizyta u „prawdziwego” lekarza itp.
  • pielęgniarka, która potrafi opatrzyć rany, wyjąć drzazgę, zrobić inhalację itp.
  • dyrektor finansowy, który umie naciągnąć za krótką kołdrę, zaoszczędzić tam, gdzie wydaje się, że już nic nie da się zaoszczędzić itp.
  • a oprócz tego: szef kuchni, krawcowa, zaopatrzeniowiec, mistrz kierownicy, logistyk, ogrodnik, dekoratorka wnętrz, pracownik kulturalno-oświatowy, specjalista od kreowania wizerunku „firmy”, korepetytorka itp.

Powyższa lista robi na nas niewątpliwie spore wrażenie…

Przy tym wszystkim, nie zapominajmy również o tym, że kobieta w swojej roli matki jest po prostu niezastąpiona. Mimo iż inne instytucje, takie jak szkoły, dalsza rodzina czy Kościół, mogą pomagać rodzicom w wychowaniu dzieci, to właśnie ona pozostanie dla nich ICH MAMĄ, czyli osobą, której miłości i wpływu nikt i nic nie będzie w stanie zastąpić ani zrekompensować przez całe życie. Warto więc, aby kobiety, które – wiedzione poczuciem obowiązku i lojalności wobec swoich firm czy innych miejsc zatrudnienia – pozostawiają swoje domy i wychowanie swoich dzieci w rękach innych osób (nierzadko zarabiając przy tym akurat tyle, by większość swojej pensji przeznaczać na zapłacenie tym osobom), pamiętały, że po ich ewentualnym odejściu z firmy, na ich miejsce przyjdą inne osoby, a za jakiś czas nikt nie będzie pamiętał, że one tak bardzo spalały się dla tej czy innej instytucji, poświęcając na to swój cenny czas (który, jak mówią niektórzy, jest zasobem nieodnawialnym) i odbierając go jednocześnie swoim najbliższym – jedynym ludziom, dla których są one osobami nie do zastąpienia.

Anna Wardak

Projekt dofinansowany ze środków Pełnomocnika Rządu ds. Polityki Demograficznej